A jak Nam się żyje?!
Od tygodnia mieszkamy "na swoim".
Wynajmujemy obszerną, jasna piwnicę u chorwackiej rodziny. Powiem tak,
dobrych ludzi spotyka się nawet często ale p. Nina to anioł. Chyba nie
mogliśmy lepiej trafić.
Szymon nadal pracuje w fabryce
pierogów (jak będzie miał chwilę czasu to poproszę go aby stworzył
relacje jak mu tam jest:)), ja od tygodnia pracuję w sklepie. W soboty
razem chodzimy na lepienie uszek. Póki co nasi jedyni znajomi to znajomi
z pracy oraz z przystanków autobusowych - a uwierzcie, że ludzie tu są
kontaktowi. Wystarczy się na kogoś popatrzeć i uśmiechnąć a od razu
zaczyna się rozmowa:). Do grona znajomych możemy zaliczyć już nie
jednego murzyna oraz paru hindusów.
Skoro jesteśmy już przy autobusach to muszę napisać, że komunikacja miejsca to jest jakiś koszmar.
Autobusy jeżdżą rzadko. Rozkładów nie ma na przystankach, aby
dowiedzieć się za ile przyjedzie kolejny należy zadzwonić na numer
przystanku i tam automat udzieli informacji. Autobusy poruszają się
tylko po głównych ulicach w kierunkach wschód – zachód, północ –
południe. Więc aby dostać się z punktu A do punktu B, najczęściej trzeba się
przynajmniej dwa razy przesiąść. Oczywiście nie wspominając już o tym, że trasy autobusów są inne w soboty inne w niedzielę a inne w ciągu tygodnia... Prócz tego jedynym biletem jest bilet 2 godzinny.
Z
miłych ciekawostek dotyczących komunikacji. Kierowca jest gospodarzem.
To on wita Cię w autobusie, pyta jak leci, żegna. Jeśli widzi, że
biegniesz na autobus to poczeka na ciebie a nawet i otworzy drzwi jeśli
będzie już poza przystankiem:)
Ostatnio Szymonowi przytrafiła się niezła historia. Jadąc takim autobusem, kierowca zatrzymał się na głównej drodze, wysiadł i udał się do pobliskiej kawiarni (Tim Hortons). Pierwsza myśl - Hmmm może chce mu się siku? - po paru minutach wraca z kawą w ręku:) Nikt z pasażerów nie powiedział nawet słowa. Chyba nikt prócz Sz. nie był nawet zdziwiony. Myślicie, że wariat z 124 przeżył by coś takiego??:)
A jeszcze z innej beczki. Piliście kiedyś napój gazowany o smaku lukrecji? Oblecha!! Rzadko zdarza mi się aby coś kupić i wyrzucić od razu do kosza(chyba, że coś jest zepsute). W tym przypadku nie mieliśmy złudzeń!
Iwonka, spora część ludzi nie wie co to lukrecja :-) Kiedyś miałem taka wodę z trawą więc pewnie ten syf to to samo. Coś w stylu drożdżówki z rybą?
OdpowiedzUsuńA Pan Zbigniew przeczytał Wasz wpis dotyczący jazdy autobusów i dostał uczulenia na internet.
i bardzo dobrze ze nie wie...
UsuńJezus Maria, strata paliwa!
OdpowiedzUsuńA o smaku lukrecji to nie są te obrzydliwe czarne żelki?
to anyż chyba...
Usuńtak! tak! czarne żelki to lukrecja:)
Usuńnie - czarne żelki to anyż!
Usuńnie, jednak lukrecja, anyż ma do niej podobny smak, ale nie robi się z niego żelek.
Usuńco do kontaktu...często podczas podróży, można zauważyć, że ludzie po prostu ze sobą rozmawiają nie tylko z grzeczności, u nas na przystanku to najwyżej ktoś na Ciebie popatrzy, albo napluje pod nogi. fajnie z tym autobusem, luzik. Pozdrawiam Was
OdpowiedzUsuń